Komentarze: 0
Chcialabym zaczac od tego, iz najgorsza rzecza jaka mnie spotkala byla samotna noc na lotnisku lub ewentualnie upokarzajaca kontrola celna na granicy juz w USA. A tu zaskoczenie i opisze jedzenie samolotowe, gdyz od tego momentu (jak je zjadlam) dopiro uswiadomilam sobie, ze TAK! lece do stanow.
Ogolnie nigdy nie przepadalam za posilkami serwowanymi w samolotach. Uwazam, ze wieksza zawartosc chemii znajduje sie chyba tylko w proszakch do prania, jesli porownac je z owym jedzeniem. Jednak jak juz czlowiek leci te 8 godzin to trzeba, a nawet wypada cos zjesc, szczegolnie jesli wszyscy na okolo zajadaja sie ze smakiem. Zeby byc szczerym, posilek linii Continental na trasie Bruksela-Newark przerosl moje najgorsze obawy!
Uswiadomilam sobie, ze bedac w USA musze pozegnac sie z jakimkolwiek jedzeniem, chyba ze chce zmienic rozmiar moich ubran na XXL:p Otoz do wyboru byla lasagnia lub kurczak z ryzem, to pomyslalam, ze boje sie zawartosci lasagni, gdyz nigdy nie wiadomo co tam zapiekli a kurcxak z ryzem brzmi tak znajomo:) NO juz bardziej sie nie moglam pomylic .Otrzymalam cos co wygladalo jak "chicken" ale smakiem przypominalo raczej papier, ryzu wole nawet nie komentowac:p Postanowilam zagryzc tego ow chickena bulka. Niestety kolejne niepodzenie, gdyz bulka to moze siedziala 2 minuty w piekarniku po czym zostala zapakowana w folie i podana w super zestawie z kurczakiem. jedyne co ja ratowalo to najprawdziwsze irlandzkie slone maslo. Bogu dzieki za te stada irlandczykow w NY!!!! Gdyby nie oni, moj posilek bylby juz zupelnie bez smaku! Na deser czekalo mnie tluscitkie czastko, ktory chyba mialo byc polaczenie szarlotki i ciastka czekoladowego, ale jak sie spodziewalam skonczylo sie na czyms pulchnym z zawartoscia cukru 100/100%, udalo im sie:p
No coz, albo moje kubki smakowe tak juz przywykly to wyrafinowanego francuskiego smaku ale to jedzenie naprawde ma na celu jedynie tuczyc i w smaku przypominac papier.
A tak w ogole to lot przebiegl bardzo spokojnie, dolecialam na miejsce, pozniej wzielam tkz. Airtrain, ktory zawizol mnie do Penn Station, wzielam metro lini E, nastepnie linie L i dojechalam do bardzo przytulnego mieszkanka na Brooklynie. W takiej czynszowej dzielnicy, no i to jest NY:)